4248
Emanuel Głowacki
Rzuty choroby wracają niestety bardzo często i regularnie. Świat wtedy dosłownie 'wali się na głowę'. Kiedy jestem przykuty do łóżka szpitalnego i najprostsze czynności to dla mnie trudność. Krępuje mnie to, że wymagam pomocy i opieki. Gdyby nie sytuacje, w których moja 'lewa' strona 'szwankuje'- utykam na nogę, drętwieje twarz. To nie tracę pogody ducha i masz jeszcze mnóstwo marzeń. Żyję dla moich wspaniałych dzieci. Moja cudowna trójka to największa motywacja i siła do walki z tą straszną chorobą. Przez chorobę zostałem sam i nawet po rozwodzie mogę liczyć na mojego syna i dwie córki.
Chciałbym jak najdłużej pozostawać w niezłej kondycji, by móc cieszy się ich szczęściem, zdrowiem. Patrzeć, jak dorastają i spełniają marzenia.
Tak bardzo nie chcę być dla kogokolwiek ciężarem.
Dlatego dziękuję wszystkim ludziom dobrego serca. Dobro na pewno do Was powróci ze zdwojoną siłą!
Dziękuję, że tu jesteście! Wszystkiego dobrego i Błogosławieństwa Bożego na każdy dzień!