3987
Jacek Budniak
Jako osoba związana blisko z motosportem zawsze służyłem pomocą. Jestem otwartą osobą, myślę, że mam jeszcze dużo do zrobienia w życiu i nie zamierzam się poddawać mimo przeciwności losu czy przebudowanych marzeń i planów zawodowych z racji gorszej dyspozycji fizycznej, jak i psychicznej.
Codziennie rano cieszę się z kolejnego rozpoczęte dnia, pomimo że choroba jest agresywna przytaczając sobie znane z motosportu motto „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą".
Dowiedziałam się o chorobie w wieku 46 lat, w dniu 1 września
Dzięki wspaniałej przyjaciółce z RX, która natychmiast zareagowała i jako lekarz wspomogła ukierunkowanie leczenia . Tak, śmiało mogę napisać dzięki tej osobie żyje i walczę . Stosunkowo wcześnie trafiłem na konsultacje. II Grupa- niestety choroba agresywnie postępowała, trzeba było zastosować agresywne leczenie . Padło na trzy wlewy chemii, każdy po 96h bez przerwy . Choroba zaczęła ustępować, guzy zaczęły się zmniejszać do rozmiarów, kiedy można było podjąć radioterapie połączoną z chemioterapią- trzydzieści pięć naświetleń i dwie chemie dodatkowe odbiło swoje piętno . Poparzenia gardła i szyi III stopnia. żywe rany. niesamowity ból ,brak możliwości jedzenia , brak smaku ,spadek wagi . Tak myślałem do tego momentu. że jestem silną osobą. ale zacząłem się poddawać . Gdyby nie wspaniali ludzie z środowiska motosportu pewnie już bym się poddał . Niestety czasy mamy ciężkie. zapasy szybko się kończą. a leczenie niby darmowe wymaga sporych zapasów finansowych i końskiego zdrowia . Do chwili choroby prowadziłem firmę. która zajmowała się starą motoryzacją, niestety choroba zmusiła mnie do rezygnacji . A Polskie przepisy zmusiły do proszenia o wsparcie w MOPS czy ZUS (walka z wiatrakami, jak wiemy ) Aktualnie posiadam orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym . Pomimo choroby moje plany dalej sięgają daleko i wierzę, że walkę wygram z tak wspaniałymi ludźmi , których mam dookoła siebie . Niestety spraw finansowych nie przeskoczę i nieśmiało musze prosić o wsparcie, gdyż z 719zł nie da się ani żyć, ani leczyć. ZUS dodatkowo zatrzymał inne środki, bo przecież Polak płacący 25 lat składki to za duże obciążenie .
Staram się być silny, ale oprócz siły do walki z chorobą potrzebne są leki, witaminy, dbanie o dietę, liczne rehabilitacje, porady u psychologa, koszty dojazdu i inne . Oszczędności i zapasy, które miałem odłożone, pochłonęło leczenie i dojazdy. Każda darowizna, odliczenie od podatku to zastrzyk motywacji i wsparcia. Będę ogromnie wdzięczny za taką formę pomocy. Do zobaczenia na trasach rajdowych .