
5228
Mariusz Szanda
Pierwsze objawy choroby zaczęły się u mnie już w szkole podstawowej, natomiast diagnozę usłyszałem w wieku 21 lat. Wtedy choroba dała mi porządnie w kość bo przestałem chodzić. Świat mi się nagle zawalił bo lubiłem rysować i trenowałem sztuki walki. Zaraz po diagnozie dostałem pierwsze leki i następne lata były spokojne, znowu zacząłem chodzić, ale do powrotu do mojej pasji nie miałem już tyle sił i energii. Siedem lat po diagnozie przystąpiłem do do programu leczenia SM, ktore trwało 10 lat. Brałem różne leki po których występowały u mnie najróżniejsze skutki uboczne oraz zaczęły się pojawiać choroby współistniejące takie jak; sarkoidoza, obrzęk naczynio ruchowy, pokrzywka idiopatyczna, pęcherz neurogenny. Bywały różne chwile, czasami zdarzały się momenty w których zapominałem o chorobie, ale czasami pojawiały się też takie w których byłem bezradny. W 2018 roku przerwałem leczenie, ponieważ leki, które dostawałem, przestały na mnie działać, a w tamtym okresie nie było leków ,które można byłoby mi podać. SM przeszedł w kolejną fazę. Teraz jest to postać wtórnie postępująca, wcześniej była rzutowo-remisyjna pomimo. trudności jakie na mojej drodze stawia mi życie staram się być silny i nie poddaję się. Od kilku lat poruszam się na wózku, ale mimo to nadal jestem samodzielny, zdrowo się odżywiam i codziennie ćwiczę. Mam ogromną chęć życia a mój 9-letni synek-który jest dla mnie całym światem, daje mi do tego dużo energii a osoby, które ostatnio pojawiają się w moim życiu sprawiają, że naprawdę chce więcej. Jestem uparty jeżeli chodzi o dążenie do celu a takie teraz sobie stawiam, chcę być aktywny i szczęśliwy Tak długo jak tylko będę mógł. Medycyna cały czas idzie do przodu i pojawiają się coraz nowsze leki, które mogą zatrzymać dalszy rozwój choroby. Dlatego proszę o pomoc bo nieustające leczenie i ciągła rehabilitacja to podstawa, abym mógł spełniać swoje marzenia.